Śpiewnik

Spis Treści


1944
Baba Jaga
Białe Róże
Chabry Z Poligonu
Czerwone Maki
Czerwony Berecik
Czerwony Berecik2
Czołg
Czołg (WG W. WYSOCKIEGO)
Czterej Pancerni I Pies
Desant, Desant Miłość Ma
Dziś Do Ciebie Przyjść Nie Mogę
Hej, chłopcy
Jak To Na Wojence Ładnie
JS - Wrocław
Kadrówka
Kalina, Malina
Kalina, Malina (Strzelecka)
Kawaleria Powietrzna
Laguny W Niebie
M - 16
Maki
Mała Wojna
Marsz Mokotowa
Na Barykady
Naprzód Drużyno Strzelecka
Nasz Polski Lesie
Nie Ma Zlituj
Nie Masz Nad Strzelcami
Nie Zmogła Go Kula
O Mój Rozmarynie
Orzeł Biały
Piechota
Po Partyzancie Dziewczyna Płacze
Pierwsza Brygada
Przybyli Ułani
Przyjedź Mamo Na Przysięgę
Rezerwa
Rota
Rozszumiały Się Wierzby Płaczące
Róża Czerwona
Serce W Plecaku (Z Młodej Piersi Się Wyrwało)
Stary Kapral
Strzelec, Strzelec Miłość Ma
Szwoleżerowie
Szturm
Ułan (Klinga) - Czyli Piosenka Z Szabli
Ułani, Ułani
Widziałem Marynę Raz We Młynie
Wojenko, Wojenko


1944   powrót

Kiedyś dadzą ci karabin, każą równo stać
Kiedyś każą załadować, potem oddać strzał
Siłą wpędzą do okopów, błoto wbiją w twarz.
Później padnie rozkaz -Gotów! I kończy się czas.

          Rozkaz, rozkaz,
          Idziemy ze śpiewem.
          Rozkaz, rozkaz
          A sztandar powiewa nasz.

Tamten frajer z drugiej strony
To odwieczny wróg.
Rozkaz pada- rzucasz granat,
On już jest bez nóg.
Miał dwadzieścia lat jak ty
I chciał rzucić też.
Ty dostaniesz wielki order,
Z niego tryska krew!

Deszcze niespokojne potargały sad,
A my na tej wojnie ładnych parę lat.

Deszcze niespokojne potargały sad,
A my na tej wojnie ładnych parę lat.
Do domu wrócimy, w piecu napalimy,
Nakarmimy Szarika, a potem Gustlika.

          Rozkaz, rozkaz
          Idziemy ze śpiewem.
          Rozkaz, rozkaz,
          A sztandar powiewa
          ... nasz.


Baba Jaga   powrót

Baba Jaga, córy miała
na łańcuchach, je trzymała
Jedna z córek, się zerwała
i do koszar, poleciała
A w koszarach, wartownicy
zamknęli, ją w piwnicy
Nie minęły, trzy kwartały
i narodził się, synek mały
Nie minęły, cztery lata
synek pyta, gdzie mój tata
Synku, synku, synku mały
ciebie robił, pluton cały


Białe Róże   powrót

Rozkwitały pąki białych róż
Wróć, Jasieńku, z tej wojenki, wróć
Wróć, ucałuj jak za dawnych lat
Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat

Kładłam ci ja idącemu w bój
Białe róże za karabin twój,
Nimeś odszedł, Jasiuleńku, stąd
Nimeś próg przestąpił, kwiat mej róży zwiądł

Ponad stepem nieprzejrzysta mgła
Wiatr w burzanach cichuteńko łka
Przyszła zima, opadł róży kwiat
Poszedł w świat Jasieńko, zginął po nim ślad

Już przekwitły pąki białych róż
Przeszło lato, jesień, zima już
Cóż ci teraz dam Jasieńku, hej,
Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny swej

Jasieńkowi nic nie trzeba już,
Bo mu kwitną pąki białych Róż
Tam, pod Lwowem, gdzie w ataku padł
Wyrósł na mogile białej róży kwiat

Nie rozpaczaj, lube dziewczę, nie
W polskiej ziemi nie będzie mu źle
Policzony będzie trud i znój
Za Ojczyznę poległ ukochany twój


Chabry Z Poligonu   powrót

Jadę do Ciebie dziewczyno,
Szybciej niech płynie już czas
Jadę do Ciebie równino,
Jadę do Ciebie przez las
Jadę do Ciebie z daleka,
Tyle minęło już dni,
Odkąd na chwilę tę czekam,
I w darze przynoszę Ci
Chabry z poligonu, chabry z poligonu,
Gdzie żołnierski trud
Chabry z poligonu niosę Ci do domu,
W nich szczęścia łut
Chabry z poligonu Tobie dziś przywożę
I aromat ziół
Chabry, polne kwiaty, kwitną o tej porze
Niech ozdobią stół
Chabry z poligonu wiozę Ci do domu,
Ten od serca dar,
Chabry z poligonu, chabry z poligonu, mój żołnierski skarb.

Idziesz tu do mnie dziewczyno,
Szybciej niech płynie już czas.
Jedziesz tu do mnie równiną,
jedziesz tu do mnie przez las.
Jedziesz nareszcie z daleka,
Tyle minęło już dni,
odkąd na przyjazd Twój czekam,
ale zobaczysz już dziś.

Chabry z poligonu, świeże i słoneczne,
Podarunek pól.
Chabry z poligonu, je ze sobą weźmiesz,
Gdy przyjedziesz tu.
Nim ze sobą weźmiesz barwę ich błękitną,
Nie uronisz nic.
Chabry z poligonu, choć już dziś przekwitną,
Będą w Tobie żyć.
Chabry z poligonu, całe ich bukiety,
Jak niebieska mgła.
Chabry z poligonu, _Niebieskie Berety_,
A wśród nich i ja.


Czerwone Maki   powrót

Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się kryje jak szczur!
Musicie, musicie, musicie
Za kark wziąć i strącić go z chmur
I poszli szaleni, zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
I poszli jak zawsze uparci,
Jak zawsze za honor się bić

Czerwone maki na Monte Cassino
Zamiast rosy piły polską krew
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
Lecz od śmierci silniejszy był gniew!
Przejdą lata i wieki przeminą,
Pozostaną ślady dawnych dni
I tylko maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą bo z polskiej zrosły krwi.

Runęli przez ogień straceńcy!
Niejeden z nich dostał i padł.
Jak ci z Samosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny, sprzed lat
Runęli impetem szalonym
I doszli! I udał się szturm!
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur

Czerwone maki na Monte Cassino...

Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tu Polak z honorem brał ślub!
Idź naprzód! Im dalej, im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp
Ta ziemia do Polski należy,
choć Polska daleko jest stąd
bo wolność krzyżami się mierzy!
Historia ten jeden ma błąd!

Czerwone maki na Monte Cassino...


Czerwony Berecik   powrót

Tam z dala lotnisko
Zachodni wieje wiatr
Na niebie zabłysły rakiety
W stalowych rumakach
Otwiera się właz
Już widać zielone berety
Czy znacie tych chłopców
Zdobywców przestworzy
Zielony berecik
Przy boku tkwi nóż
Ci chłopcy to spadochroniarze
Że skakać nam trzeba
Nie bajka no cóż
Na pasach AN-y czekają
Zabieraj, więc bracie spadochron i nóż
Koledzy w samolot wsiadają
Silniki zawyły i AN się wzniósł
I już wysokości nabiera
Koledzy się wszyscy
Do skoku szykują
Chorąży sam właz nam otwiera
Już skoczek wyskoczył
Spadochron otworzył
Już czasza się nad nim otwiera
Więc ślizgi on ciągnie
I leci do ziemi
A cisza się wokół rozlega
Na dole czekają stęsknione dziewczyny
I każda swą radość wyraża
Jak dobrze zrobiłam
Że sobie wybrałam
Chłopaka spadochroniarza


Czerwony Berecik2   powrót

Już z prawa lotniska zachodni wieje wiatr
W powietrzu rakiety rozbłysły
W stalowym rumaku otwiera się właz
I widać czerwone berety

Czy znacie tych chłopców zdobywców przestworzy
Od wichrów zgorzały im twarze
Czerwony berecik, za pasem tkwi nóż
Ci chłopcy to spadochroniarze

Że skakać nam trzeba, to fraszka, to cóż
Na pasach już An-y czekają
Zbieraj więc bracie spadochron i nóż
Koledzy w samolot wsiadają

Silniki zagrały, An z miejsca się ruszył
I wnet wysokości nabiera
Skoczkowie się wszyscy do skoku szykują
Dowódca drzwi An-a otwiera

Już skoczek wyskoczył spadochron otworzył
I czasza się nad nim rozwiera
I ślizgi on ciągnie i spada na ziemie
A cisza się wokół rozlega

Na dole, na ziemi dziewczęta czekają
I każda swa radość wyraża
"jak dobrze zrobiłam, że sobie wybrałam
za chłopca - spadochroniarza".


Czołg   powrót

Dalej, bracia do bułata!

Dalej, bracia, do bułata, wszak nam dzisiaj tylko żyć
Pokażemy, że Sarmata umie jeszcze wolnym być

Długo spała Polska Święta, długo Biały Orzeł spał
Lecz się zbudził i pamiętał, że on kiedyś wolność miał

Śmiałym skrzydłem on poleci przez szczęk mieczów i kul grad
Za nim, za nim polskie dzieci, tylko w zgodzie za nim w świat

Będziem rąbać, będziem siekać jak nam miły Bóg i kraj
Dalej bracia, a nie zwlekać, z naszej Polski zrobim raj

Już złodzieje i tyrani na piekielny poszli brzeg
I Moskalom zaprzedany ziemię gryzie zdrajca, szpieg

W szlachetnej młodości żyje staropolska płynie krew
Ufność, bracie, w naszej sile a wolności wzrośnie krzew!

Wiwat gwardia narodowa, wojsko polskie, tobie cześć!
Bądź gotowy, bądź gotowa za Ojczyznę życie nieść!

Dalej, bracia, do bułata, wszak nam dzisiaj tylko żyć
Pokażemy, że Sarmata umie jeszcze wolnym być


Czołg (WG W. WYSOCKIEGO)   powrót

Gąsienicami zagrzebany w piach nad Wisłą
Patrzę przez rzekę pustym peryskopem
Na miasto w walce, które jest tak blisko
Że Wisły nurt - frontowym staje się okopem.
Rozgrzany pancerz pod wrześniowym żarem
Rwie do ataku się i pali pod dotykiem,
Ale wystygły silnik śpi pod skrzepłym smarem
I od miesiąca nie siadł nikt - za celownikiem.

Krtań lufy pusta łaknie znów pocisków smaku
A łyka tylko tłusty dym - z drugiego brzegu!
W słuchawkach zdjętych hełmofonów - krzyk Polaków
I nie wiem, czemu rzeki tej nie wziąłem - z biegu!
Dajcie mi wgryźć się gąsienicą w fale śliskie
I ogniem swoim dajcie wesprzeć barykady!
By miasto w walce - które tak jest bliskie
Bezruchu mego - nie nazwało mianem - zdrady!

Lecz milczy sztab i milczą pędy tataraku
Którymi mnie przed tymi, co czekają - skryto.
Bo russkij tank - nie będzie walczył za Polaków!
Bo russkij tank - zaczekać ma, by ich wybito!
Gdy się wypali już powstanie ciemnym błyskiem
Włączą mi silnik i ożywia krew maszyny,
Bym mógł obejrzeć miasto - co tak bliskie -
Bez walki zdobywając gruzy i ruiny.
sierpień '87


Czterej Pancerni I Pies   powrót

Na łąkach kaczyńce,
A na niebie wiatr,
A my na wojence
Oglądamy świat.

Na łąki wrócimy,
Tylko załatwimy
Parę ważnych spraw.
Może nie ci sami,
Wrócimy do mamy
I do szkolnych ław.

Deszcze niespokojne
Potargały sad,
A my na tej wojnie
Ładnych parę lat.

Do domu wrócimy,
W piecu napalimy,
Nakarmimy psa.
Przed nocą zdążymy,
A to ważna gra.

Na niebie obłoki,
Po wsiach pełno bzu.
Gdzież ten świat daleki,
Pełen dobrych snów!

Powrócimy wierni,
My, czterej pancerni,
"Rudy" i nasz pies.
My, czterej pancerni,
Powrócimy wierni,
Po wiosenny bez.


Desant, Desant Miłość Ma   powrót

Desant, desant miłość ma
W szpony orła wciąż mnie pcha
Kolor bordo i kolor krwi
Jestem dziki jestem zły

Ref.
Bo bordowy jest nasz znak
A w bordowym biały ptak
Kolor bordo i już wiesz
To 10 bdsz

Hej dziewczyno moja hej
Trochę cierpliwości miej
Na kochanie przyjdzie czas
Tylko skoczę jeszcze raz

Ref.

Groźny tantal, ostry nóż
Huk śmigłowców, błoto, kurz
Lato, zima, deszcz czy śnieg
Nie zatrzyma nas nikt nie

Ref.

Zima, zima piękny czas
Gdy do wojska brali nas
Gdy tu tylko przyjechałem
Już na szmacie zasuwałem

Ref.

Mamo, Mamo nie martw się
Bo w desancie nie jest źle
Opuściłem domu próg
Dla bordowych piekieł wrót


Dziś Do Ciebie Przyjść Nie Mogę   powrót

Dziś do ciebie przyjść nie mogę,
Zaraz idę w nocy mrok.
Nie wyglądaj za mną oknem,
W mgle utonie próżno wzrok.
Po cóż ci kochanie wiedzieć,
Że do lasu idę spać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć,
Na mnie czeka leśna brać.

    Księżyc zaszedł hen za lasem,
    We wsi gdzieś szczekają psy.
    A nie pomyśl sobie czasem,
    Że do innej tęskno mi.
    Kiedy wrócę znów do ciebie,
    Może w dzień, a może w noc.
    Dobrze będzie nam jak w niebie,
    Pocałunków dasz mi moc.

Gdy nie wrócę, niechaj wiosną,
Rolę moją sieje brat.
Kości moje mchem porosną,
I użyźnią ziemi szmat.
W pole wyjdź pewnego ranka,
Na snop żyta dłonie złóż.
I ucałuj jak kochanka,
Ja żyć będę w kłosach zbóż.


Hej, Chłopcy   powrót

Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Długa droga, daleka przed nami
Mocne serca, a w ręku karabin
Granaty w dłoniach i bagnet na broni

Jasny świt się roztoczy, wiatr powieje nam w oczy
I odetchnąć da płucom i rozgorzeć da krwi
I piosenkę jak tęczę nad nami roztoczy
W równym rytmie marsza _ raz, dwa, trzy...

          Hej, chłopcy, bagnet na broń!
          Długa droga, daleka przed nami
          Mocne serca a w ręku karabin
          Granaty w dłoniach i bagnet na broni

Ciemna noc się nad nami roziskrzyła gwiazdami
Długie wstęgi dróg w pyle, długie noce i dni
Nowa Polska, zwycięska jest w nas i przed nami
W równym rytmie marsza -raz, dwa, trzy...

          Hej, chłopcy, bagnet na broń!
          Bo kto wie, czy jutro, pojutrze czy dziś
          Przyjdzie rozkaz, że już, że już trzeba nam iść...
          Granaty w dłoniach i bagnet na broni!


Jak To Na Wojence Ładnie   powrót

Jak to na wojence ładnie,
Kiedy ułan z konia spadnie.

Koledzy go nie żałują,
Jeszcze końmi potratują.

Rotmistrz z listy go wymaże,
Wachmistrz trumnę zrobić każe.

A za jego młode lata,
Trąbka zagra tra-ta-ta-ta.

A za jego trudy, prace,
Hejnał zagrają trębacze.

A za jego młode lata.
Dała ognia cała rota

A za jego krwawe rany,
Dołek w ziemi wykopany.

A za jego trudy, znoje,
Wystrzelą mu trzy naboje.

A gdy my go pochowali,
Trzy razy mu ognia dali.

Tylko grudy zaburczały,
Chorągiewki zafurczały.

Śpij kolego, twarde łoże,
Zobaczym się jutro może.

Śpij kolego, bo na wojnie
Tylko w grobie jest spokojnie.

Spij kolego w ciemnym grobie,
Niech się Polska przyśni tobie.


JS - Wrocław   powrót

Legion to żołnierska nuta,
Ktoś dostanie od nas buta,
Cały czas gdzieś idziemy
Spustoszenie tam siejemy,
Gdzie postanie nasza noga
Wnet skopiemy dupę wroga
Z nami nikt nie ma szans
Bo jesteśmy...

Strzelcy z Wrocławia
To jesteśmy MY!
Twardzi, bystrzy, zwinni
Jak żołnierze i...
Dystans przejdziemy
Cele osiągniemy
Wroga skopiemy
Choćby byle gdzie

Nikt z nas dziś nie martwi się
Że daleko chata jest,
I dziewczyna i rodzina
Piecyk i kapciuszki też

Droga jest długa
Szlag by trafił marsz
Czasu nie mamy, dalej na ten fałsz
Cele osiągnięte, czas wynosić się
Tam gdzie spokojnie i cieplutko jest
Lecz co to znowu, rozkazy nowe są
Wiec zaczynamy, śpiewać piosnkę tą
(za drugim powtórzeniem)
Więc znów od nowa śpiewamy piosnkę tą
(za trzecim razem)
Więc już kończymy, śpiewać piosnkę tą


Kadrówka   powrót

Raduje się serce, raduje się dusza,
Gdy pierwsza Kadrowa na wojenkę rusza.
Oj - da, oj - dadana, kompania kochana,
Nie masz to jak Pierwsza, nie!

Chociaż do Warszawy mamy długą drogę,
Ale przejdziem migiem, byle tylko "w nogę".

Choć Moskal, psiawara, drogę nam zastąpi
To kul z manlichera nikt mu nie poskąpi

A gdyby się opierał, psiajucha
Każdy z nas bagnetem trafi mu do brzucha.

Kiedy pobijemy po drodze Moskali
Ładne Warszawianki będziem całowali.

A jak się szczęśliwie zakończy powstanie
To Pierwsza Kadrowa gwardyją zostanie.

A więc piersi naprzód, podniesiona głowa,
Bośmy przecież Pierwsza Kompania Kadrowa!


Kalina, Malina   powrót

Kalina malina w lesie rozkwitała
Nie jedna dziewczyna żołnierza kochała

Żołnierza kochała żołnierza lubiła
I czułe liściki do niego kreśliła

Chodzi żołnierz chodzi ciężkie buty nosi
Pan porucznika o przepustkę prosi

Panie poruczniku puść mnie pan do domu
Bo moja dziewczyna porodziła syna

Puszcze ja cię puszczę, ale nie samego
Dam ja ci ja jeszcze konika karego

Konika karego, co ma złote lejce
Pojedziesz dziewczynie rozradujesz serce

Jedzie żołnierz jedzie szablą pobrzękuje
A stara teściowa tak żołnierza przyjmuje

Żołnierzu, żołnierzu twoja to przyczyna
Przez ciebie zhańbiona jest moja dziewczyna

Nie ja ją zhańbiłem, zhańbiła się sama
I ta nocka czarna, po której chadzał

Chadzała, chadzała i grywała w karty
Myślała dziewczyna, że z żołnierzem żarty

Ta dzisiejsza młodzież lata samolotem
Najpierw robi chrzciny, a wesela potem

Matule się cieszą, że córy nie grzeszą
Córy się pierdolą aż się wióry sypią


Kalina, Malina (Strzelecka)   powrót

Kalina, malina w lesie rozkwitała
Nie jedna dziewczyna strzelca pokochała

Strzelca pokochała, strzelca polubiła
I miłe liściki do niego kreśliła

Liściki kreśliła i pisała wiersze
By swemu miłemu rozweselić serce

A w niedziele rano kiedy słońce wschodzi
To ten młody strzelec po "Zwierzyńcu" chodzi

Po "Zwierzyńcu" chodzi, ciężkie buty nosi
Pana Inspektora o przepustkę prosi

Panie Inspektorze - puść mnie pan do domu!
Bo moja dziewczyna urodziła syna.

Puszczę ja Cię puszczę, ale nie samego
Każę Ci osiodłać konika karego

Konika karego i te złote lejce
Pojedź do dziewczyny, rozwesel jej serce

Jedzie strzelec jedzie o drogę nie pyta
A młoda teściowa u progu go wita

Strzelcu, strzelcu, strzelcu twoja to przyczyna
Przez Ciebie zhańbiona została dziewczyna

Teściowo, teściowo nie otwieraj gęby
Bo ci z oficerka powybijam zęby

Nie ja ją zhańbiłem, zhańbiła się sama
I ta kopka siana, po której hasała

Hasała, pijała i grywała w karty
Myślała dziewczyna, że ze strzelcem żarty

To nie były żarty ani żadne kpiny
Bo zamiast wesela odbyły się chrzciny

A matule Myślą, że córy nie grzeszą
A córy się rypią aż się wióry sypią

Ta dzisiejsza młodzież lata samolotem
Najpierw robi dzieci, a wesele potem

Kalina, malina w lesie rozkwitała
I na tym piosneczka skończona została.


Kawaleria Powietrzna   powrót

Do Kawalerii wstąpić chciałem
Długo kochanie swoje prosić musiałem
Słuchaj kotku nie martw się
Bo w kawalerii wcale nie jest źle
RG rura to jest sprzęt
Niema jak wyjebać z niej
Sokół śmigło to jest to
Dwóch pilotów obsługuje go

Ref.
oooo...(1,2,3,4)...oooo...(4,2,3,1)

2.
Do Gucwela zaginali
Pierwszy szwadron broni granic
Stal bagnetu w ręku błyska
Wnet go wróg poczuje z bliska
Mundur działa jak przynęta
Pragną dotknąć go dziewczęta
Beryl został moją panią
Życie swe bym oddał za nią

Ref.
Oooo...(1,2,3,4)...oooo...(4,2,3,1)

3.
Porucznika mamy w cipę
Zna on całą swa ekipę
Lecz gdy zajdziesz mu za skórę
Izba chorych WAM lub sznurek


Laguny W Niebie   powrót

Siedział Święty Piotr przy bramie - oj rety!
Czytał se komunikaty z gazety.
Wtem ktoś szarpnął bramą złotą,
Pyta święty klucznik:, kto to?
Leguny my z frontu, leguny!

Czyż nie znacie niebieskiego zwyczaju?
Jak leść można bez przepustki do Raju?
Znamy, znamy - lecz tu pustki,
Więc nas wpuść, choć bez przepustki.
Leguny my bidne, leguny!

Wprzód do czyśćca iść musicie w ogonku,
Tam wybielą Was, jak płótno na słonku.
Byliśmy już w czyśćcu, byli,
Całkiem nas tam wybielili.
Leguny my czyste, leguny!

Więc mi zaraz marsz do piekła sekcjami!
Niepotrzebny tu ambaras mam z Wami.
Byliśmy już nawet w piekle,
Ale tam gorąco wściekle.
Leguny chcą raju, leguny!

Miał staruszek gust wyrzucić tę bandę,
Że się tak do nieba pchają na grandę!
Wąsem ruchał, brodą ruchał,
Ale się nie udobruchał.
Leguny czekały, leguny!

Spostrzegł Pan Bóg, że Piotr Święty coś knowa,
Więc odzywa się do niego w te słowa:
Bądźże z wiary, wpuść ich Pietrze,
Bo pomarzną mi na wietrze.
Leguny kochane, leguny!

Chodźcie, chodźcie mnie Was tutaj potrzeba!
By nie wleźli bolszewicy do nieba!
Niechaj wiedzą syny czarcie
Że przy bramie, tu na warcie.
Leguny są polskie, leguny!

I uczynił z nich Piotr Święty załogę.
I wypłacił im relutum za drogę.
A gdy zmorzył sen Piotrusia
Z aniołkami husia - siusia
Leguny tańczyły, tańczyły!


M - 16   powrót

W bunkier na polu przez małe okienko
Wrzuciłem granat jedną ręką
Ze środka buchnęły jakieś opary
Dwie dusze w morach jak senne mary

          I zaśmierdziało bojowym gazem
          Darłem przed siebie moim ułazem
          Znów padło trupów kilkanaście
          Gdy kłócił się z uzi mój M - 16

Dwóch bezczelnie z tyłu podeszło
To było w nocy zaraz po deszczu
Znów to uczucie się pojawiło
Gdy doszedłem do siebie tych dwóch już nie żyło

          I zaśmierdziało...

Gdy przyszli po mnie pod jesień już było
Wcisnęli czarny beret na moje ryło
Złomu w kieszenie ponapychali
"Nie myśl, zabijaj" tak przykazali

          I zaśmierdziało...

          I jechaliśmy wszyscy razem
          Już nie śmierdziało bojowym gazem
          Polna dziewanno zielona pani
          Chroń swych żołnierzy przed pociskami / Chcemy być ludźmi nie mordercami


Maki   powrót

Ej dziewczyno, ej niebogo,
Jakieś wojsko pędzi drogą,

Skryj się za ściany, skryj się za ściany,
Skryj się za ściany, skryj się, skryj.
Ja myślałam, że to maki,
Że ogniste lecą ptaki,
A to ułany, ułany, ułany.
A to ułany, ułany, ułany.

Strzeż się tego, co na przedzie,
Co na karym koniu jedzie,

Oficera, oficera
Oficera strzeż się, strzeż.
Jeśli wydam mu się miła,
To nie będę się broniła,
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera.
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera.

Serce weźmie i pobiegnie,
Potem w srogim boju legnie,

Zostaniesz wdową, zostaniesz wdową,
Zostaniesz wdową, strzeż się, strzeż.
Łez ja po nim nie uronię,
Jego serce mym zasłonię,
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.


Mała Wojna   powrót

Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro

Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć

Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez złów...

Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra

Ref.:

Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będę nigdy lepsi
Ludzie są...

Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz

Ref. (3x)


Marsz Mokotowa   powrót

Nie grają nam surmy bojowe
I werble do szturmu nie warczą
Nam przecież te noce sierpniowe
I prężne ramiona wystarczą

Niech płynie piosenka z barykad
Wśród ulic, zaułków, ogrodów
Z chłopcami niech idzie na wypad
Pod rękę przez cały Mokotów

          Ten pierwszy marsz ma dziwną moc
          Tak w piersiach gra, aż braknie tchu
          Czy słońca żar, czy chłodna noc
          Prowadzi nas pod ogniem luf
          Ten pierwszy marsz to właśnie zew
          Niech brzmi i trwa wśród huku dział
          Batalion gdzieś rozpoczął szturm
          Spłynęła łza i pierwszy strzał!

Niech wiatr ją poniesie do miasta
Jak żagiel płonącą i krwawą
Niech w górze zawiśnie na gwiazdach
Czy słyszysz, płonąca Warszawo

Niech zabrzmi w uliczkach znajomych
W alejach, gdzie bzy już nie kwitną
Gdzie w twierdze zmieniły się domy
Gdzie serca z zapału nie stygną!

          Ten pierwszy marsz ma dziwną moc
          Tak w piersiach gra, aż braknie tchu
          Czy słońca żar, czy chłodna noc
          Prowadzi nas pod ogniem luf
          Ten pierwszy marsz niech dzień po dniu
          W poszumie drzew i w sercach drży
          Bez próżnych skarg i zbędnych słów
          To nasza krew i czyjeś łzy!


Na Barykady   powrót

Na barykady, ludu roboczy,
Czerwony sztandar do góry wznieś!
Śmiało do boju wytęż swe ramię,
Bo na cię czeka zwycięstwa cześć.

Ref.
Młoty w dłoń! Kujmy broń!
Miotnie stal czerwone iskry w dal.
Żar iskry tej tli w piersi mej!
Powstań, zburz, pobudka gra nam już,
Pobudka gra nam już!
Pobudka gra nam już!

Rycerze pracy, rycerze ducha,
Dziś nam do boju już nadszedł czas.
Na barykady! Niech bunt wybucha,
Pobudka dziejów już wzywa nas.

Ref.
Młoty w dłoń ...

Zagrzewaj, siostro, do walki brata,
Aby do boju odważnym był,
By wydarł wolność, co w ręku kata,
Aby dla sprawy pracował, żył.

Ref.
Młoty w dłoń ...

Cześć Lassalowi, Marksowi słowa,
Precz z burżuazją, ludowi cześć!
Niech do szeregów każdy z nas stawa,
Aby naukę ich wszędy nieść.

Ref.
Młoty w dłoń ...

Hańba więc carom, panom _ naszym zdziercom,
Co dziś się z nędzy naigrawać śmią.
Hańba więc klechom, wszystkim oszczercom,
Co lud tumanią i z niego drwią.

Ref.
Młoty w dłoń ...

Na barykadach sztandar powiewa,
Czerwone godło _ wszak to nasz znak!
Spieszmy się, bracia, już wróg przybywa,
Wyciąga szpony jak drapieżny ptak.

Ref.
Młoty w dłoń ...


Naprzód Drużyno Strzelecka   powrót

Naprzód drużyno strzelecka,
Sztandar do góry swój wznieś,
Żadna nas siła zdadziecka
Zniszczyć nie zdoła ni zgnieść.
          Czy przyjdzie nam umrzeć wśród boju,
          Czy w tajgach Sybiru nam gnić,
          Z trudu naszego i znoju
          Polska powstanie by żyć

Nic nie powstrzyma rycerzy,
Ofiarnych na mękę i trud,
Za naszym hymnem pobieży,
Do walki o wolność i lud.

          Czy przyjdzie nam umrzeć wśród boju,

Hufiec nasz ruszył zwycięski,
Do walki o wolność i byt,
Wrogowi odpłacić klęski,
Polsce swobodny dać świt.

          Czy przyjdzie nam umrzeć wśród boju,


Nasz Polski Lesie   powrót

Nasz Polski Lesie dlaczego tak kochamy Ciebie
Bo w Twoim gąszczu czujemy się jak gdyby w niebie,
Pod Twoim płaszczem bezpiecznie na Krzyżaka swą
Szykujemy broń, a z głębi lasu, z naszych szałasów,
Pieśni zemsty płynie w dal

Przyjdzie kiedyś odwetu czas, przyjdzie w pól wicher
Porwie nas, wtedy będą nam surmy grały, będą się serca
Rwały, wtedy porzucił las wolności, zabłyśnie nam jutrzenka,
Popłynie w dal piosenka, w szeroki świat

Niech partyzanckiej popłyną naszej pieśni słowa,
Niech wróg się dowie, że pieśń to serc naszych rozmowa,
Stary bergmany co zgłębi lasu gdzieś wołają nas
A gdy zagrają wolność nam dają i wraca spokój dusz


Nie Ma Zlituj   powrót

Wzięli mnie na jesień do WPD
Beret mi ubrali, nóż szturmowy dali
Czy chciałem, czy nie
Z początku myślałem, że nie będzie źle
W kompanii szturmowej wnet się przekonałem
Że myliłem się
Każdą wolną chwilę zabierali nam
Fizykoterapia ćwiczyć tłumaczyli
Beret to nie szpan
A jak jakaś wpadka zdarzyła się
W garby nas ubrali i w góry wysłali
A ja śmiałem się
Że skakać nam trzeba każdy o tym wie
Spadochron składamy dokładnie sprawdzamy
I modlimy się
O mój spadochronie rozwijaj się
Do ziemi już blisko tam czeka szef z miską
To pozbiera mnie
A gdy mój spadochron nie otworzy się
To zaliczę glebę nie wrócę do ciebie
Nie spotkamy się
Bo jak mój spadochron nie otworzy się
Znajdziesz se innego nie desantowego
Nie będzie Ci źle


Nie Masz Nad Strzelcami   powrót

Nie masz nad strzelcami dzielniejszego Człeka
Chociaż nie jest łatwo wcale nie narzeka
Zimno mróz na dworze wiatr śniegiem zacina
W podartym mundurku idzie spec-maszyna
Zasobnik na plecach z przodu broń przypięta
Ile przeszli lasów nikt już nie pamięta
A nasze koszary to chłodny cień lasu
Schrońmy nasze głowy pod skrzydła szałasu
Z daleka od domu dupy i rodziny
Ale do rodziny naszej nie wrócimy
Dojdziemy do celu choćby i po trupach
Zabijemy wrogów, chociaż nas niewielu


Nie Zmogła Go Kula   powrót

Nie zmogła go kula, nie zmogła go siła,
Tylko ta jedna co przy sianie była.
Nocką do niej chadzał, listy do niej pisał,
Tylko o niej myślał i świata nie widział.

Ona go puszczała, tylko do okienka,
Popatrz se przez szybę, bo jestem panienka.
On przez szybę patrzył, wielce się nasładzał
A drugimi drzwiami, Żandarm do niej chadzał.

Zbójcowie, zbójcowie, bądźcie se zbójcami,
A my se pośpimy, nocą z dziewczynami.
Na sianeczku sianie, na siane kochanie,
Na sianeczku, na białym, przez miesiączek cały.

Nie zmogła go kula, nie zmogły go rany,
Ale go przemogła, chytrość jego panny.
Na sianeczku sianie, na sianie kochanie,
Na sianeczku, na białym, przez miesiączek cały.


O Mój Rozmarynie   powrót

O mój rozmarynie, rozwijaj się
O mój rozmarynie rozwijaj się
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Zapytam się.

A jak mi odpowie: "Nie kocham cię",
A jak mi odpowie: "Nie kocham cię",
Ułani werbują, strzelcy maszerują
Zaciągnę cię.

Dadzą mi buciki z ostrogami
Dadzą mi buciki z ostrogami
I siwy kabacik, i siwy kabacik
Z wyłogami.

Dadzą mi konika cisawego
Dadzą mi konika cisawego
I ostrą szabelkę, i ostrą szabalekę
Do boku mego.

Dadzą mi uniform popielaty
Dadzą mi uniform popielaty
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Do swej chaty.

Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Za dziewczyną.

Dadzą mi karabin z polskiej stali
Dadzą mi karabin z polskiej stali
Żebym celnie strzelał, żebym celnie strzelał
Do Moskali.

Dadzą mi karabin na Moskala
Dadzą mi karabin na Moskala
Sto dwadzieścia kulek, sto dwadzieścia kulek
Co łeb rozwala.

Dadzą mi szkaplerzyk z Matką Boską
Dadzą mi szkaplerzyk z Matką Boską
Żeby mnie broniła, żeby mnie broniła
Tam pod Moskwą.

A kiedy już wyjdę na wiarusa
A kiedy już wyjdę na wiarusa
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Po całusa.

A gdy mi odpowie: "Nie wydam się"
A gdy mi odpowie: "Nie wydam się"
Hej, tam kule świszczą i bagnety błyszczą,
Poświęcę się.

Pójdziemy z okopów na bagnety,
Pójdziemy z okopów na bagnety,
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje,
Ale nie ty.

A gdy mnie przyniosą z raną w boku,
A gdy mnie przyniosą z raną w boku,
Wtedy pożałujesz, wtedy pożałujesz
Z łezką w oku.

Na mojej mogile wyrośnie bez
Na mojej mogile wyrośnie bez
Nie chciałaś mnie kochać, nie chciałaś mnie kochać
Nie roń teraz łez.

Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,
Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,
Za naszą niewolę, za nasze kajdany,
Za wylane łzy.

Hej, kto w Boga wierzy niech bije co sił
Hej, kto w Boga wierzy niech bije co sił
Żeby ten kraj święty, żeby ten kraj święty
Wyzwolony był.


Orzeł Biały   powrót

Jak długo na Wawelu,
Zygmunta bije dzwon.
Tak długo w ustach naszych,
Brzmi polskiej mowy ton.

          Stać będzie kraj nasz cały,
          Stać będzie Piastów gród.
          Zwycięży Orzeł Biały,
          Zwycięży Polski lud.

Jak długo w żyłach naszych,
Jest kropla Polskiej krwi.
Tak długo w sercach naszych,
Miłość Ojczyzny tkwi.

          Stać będzie...

Jak długo święta wiara,
Orzeźwia naszą krew.
Stać będzie Polska cała,
Bo Polak jest jak lew.

          Stać będzie...

Jak długo Wisła wody,
Na Bałtyk będzie słać.
Tak długo polskie grody,
Nad Wisła będą stać.

          Stać będzie...

Już wzniósł się Orzeł Biały,
Ty Boże sprawisz cud.
Zwycięstwo polskiej sławy,
Oglądać będzie lud.

          Stać będzie...


Piechota   powrót

Nie noszą lampasów, lecz szary ich strój,
Nie noszą ni srebra, ni złota,
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój
Piechota, ta szara piechota.

          Maszerują strzelcy, maszerują,
          Karabiny błyszczą, szary strój.
          A przed nimi drzewce salutują,
          Bo za naszą Polskę idą w bój!

Idą, a w słońcu kołysze się stal,
Dziewczęta zerkają zza płota,
A oczy ich dumnie wpatrzone są w dal,
Piechota, ta szara piechota.

          Maszerują strzelcy, maszerują...

Nie grają im surmy, nie huczy im róg,
A śmierć im pod nogi się miota.
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój
Piechota, ta szara piechota

          Maszerują strzelcy, maszerują...


Po Partyzancie Dziewczyna Płacze   powrót

Po partyzancie dziewczyna płacze.
Nie płacz, dziewczyno, otrzyj łzy,
Jutro się jeszcze z tobą zobaczę,
Będziemy razem, ja i ty.

Górny i chmurny nasz los tułaczy,
Lecz polskie słońce świeci nam,
Nie chcemy żalu, ani rozpaczy,
Bo każdy los swój wybrał sam.

Niejeden zginął cichy, nieznany,
Meldunek jego przejął Bóg.
Gdzieś na ustroniu grób zapomniany,
Aż go przeorze brani pług.

Jutro, być może, ręka niemiecka
Mojego życia przetnie kres,
Albo bandyty kula zdradziecka,
Wiec, dziewczę, nie chcę twoich łez.

A jeśli spotkasz mogiłę w lesie,
Co nad nią szumią liście drzew,
Niech i twe słowa wiatr w dal poniesie,
O partyzancie zanuć pieśń.


Pierwsza Brygada   powrót

Legiony to - żołnierska nuta,
Legiony to - straceńców los!
Legiony to - żołnierska buta,
Legiony to - ofiarny stos.

          My Pierwsza Brygada,
          Strzelecka gromada,
          Na stos, rzuciliśmy
          Swój życia los,
          Na stos, na stos!

O ileż mąk, ileż cierpienia,
O ileż krwi, wylanych łez,
Pomimo to nie ma zwątpienia,
Dodawał sił wędrówki kres.

          My Pierwsza Brygada...

Mówili, żeśmy stumanieni
Nie wierząc w to, że chcieć to móc!
Lecz trwaliśmy osamotnieni
A z nami był nasz drogi wódz!

          My Pierwsza Brygada...

Inaczej się dziś zapatrują i
Trafić chcą do naszych dusz
I mówią, że już nas szanują,
Lecz właśnie czas odwetu już!

          My Pierwsza Brygada...

Nie chcemy już od was uznania
Ni waszych mów ni waszych łez
Skończyły się dni kołatania
Do waszych dusz, do waszych kies.

          My Pierwsza Brygada...

Dziś nadszedł czas pokwitowania
Za mękę serc i katusz dni!
Nie chciejcie więc politowania
Zasadą jest za krew - chciej krwi!

          My Pierwsza Brygada...

Dzisiaj już my - jednością silni
Tworzymy Polskę - przodków mit,
Że wy w tej pracy nie dość pilni,
Zostanie wam potomnych wstyd!

          My Pierwsza Brygada...

Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry
Nieść życie swe dla ideału
I swoją krew i marzeń sny.

          My Pierwsza Brygada...

Potrafim dziś dla potomności
Ostatki swych poświęcić dni.
Wśród fałszów siać zew namiętności.
Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.

          My Pierwsza Brygada...

Pamięta wszak Warszawa chwile
Gdy szarych garść legunów szła
Rzuciła im - germanofile!
Z oka spłynęła gorzka łza

          My Pierwsza Brygada...

Legiony to - są Termopile
Legiony to - rozpaczy głos
Legiony - słońce na mogile
Legiony - krwawych ofiar stos

          My Pierwsza Brygada...


Przybyli Ułani   powrót

Przybyli ułani pod okienko,
Stukają, pukają: "Wpuść, panienko".

- O Jezu, a cóż to za wojacy?
- Otwieraj, nie bój się, my Czwartacy.

Przyszliśmy napoić nasze konie,
Za nami piechoty pełne błonie.

- O Jezu, a dokąd Bóg prowadzi?
- Warszawę odwiedzić byśmy radzi.

Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno,
Zobaczyć to nasze stare Wilno.

A z Wilna już droga jest gotowa,
Powiedzie prościutko aż do Lwowa.

Ze Lwowa już droga jest gotowa,
do serca do Rusi, do Kijowa.

Z Kijowa zaś droga nam gotowa,
do serca polskości do Krakowa.

Z Krakowa pojedziem do Berlina,
powieścić Wilhelma, sk...

Na naszą niewolę jedna rada,
Wypędzić Prusaka, wygnać Szwaba.

I wspomną znów Grunwald te szubrawce,
Wybijem im Polskę raz na zawsze.

A wtedy powrócim pełni sławy
Nad Wisłę, bez Niemców, do Warszawy.

Gąszczami, lasami, ścieżką polną,
Idziemy wywalczyć Polskę Wolną.

Panienka otwierać podskoczyła,
Ułanów do środka zaprosiła.


Przyjedź Mamo Na Przysięgę   powrót

Przyjedź, mamo, na przysięgę,
Zaproszenie wysłał szef.
Syn ci wyrósł na potęgę,
Przyjedź, zobacz, twoja krew.x2

Mundur na mnie jak ulany,
Tęsknią do mnie ładne panny
I czekają, i wzdychają, och i ach!
A ja mamie, proszę mamy, biję w dach.x2

Może będę na peronie
I przywitam mamę sam,
Albo spotkasz mnie w rejonie,
Pewnie warta będzie tam.x2

Bo u bramy, proszę mamy,
Stoi chłopak malowany.
Jego spytaj, broń nabita, pytać strach!
Lecz on mamie, proszę mamy, bije w dach.

Służba cię na obiad prosi,
Kucharz dobrze o tym wie,
Jakich miłych przyjmie gości,
Co nam poda, to się zje.x2

Kucharz daje wciąż to samo,
Ale tremę ma przed mamą,
Więc po zupie chciałby upiec nawet schab.
Kucharz mamie, proszę mamy, bije w dach

Na przysiędze, trudna rada,
Będzie sztandar, nie roń łez,
Niech ci serce podpowiada,
Jaki żołnierz syn twój jest.x2

Potem mamę cmoknę w rękę,
Poprowadzę jak panienkę,
Czy wierzyłaś, czy marzyłaś o tym w snach?
Wojsko mamie, proszę mamy, bije w dach!


Rezerwa   powrót

Godzina piąta minut trzydzieści
Kiedy pobudka zagrała

Grupa rezerwy szła do cywila
Niejedna panna płakała

Niejednej pannie, żal się zrobiło
I serce z bólu zadrżało,

Że jej kochanek szedł do cywila
A jej się dziecko zostało

Na dworcu głównym, w mieście Wrocławiu
Wszystkie się panny zebrały

Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku
Na rezerwistów czekały

Lecz to nie honor dla rezerwisty
By na peronie z panna stać

Wsiadł do pociągu, zatrzasnął drzwiami
I tak się pożegnał z pannami

Wsiadł do pociągu, usiadł przy oknie,
A pociąg ruszył z łoskotem

A wszystkie panny głowy spuściły
Poszły do domu z powrotem

Poszły do domu, za piecem siadły
I tak cichutko płakały

Synek dorasta, pyta się Mamy
Gdzie jego Ojciec kochany

Synu, ach Synu, Ojciec w cywilu
A jego adres nieznany

Nazajutrz rano poszły do sztabu
Pytać o adres miłego

A szef jej na to - uciekaj szmato
U nas nie było takiego

Nie płacz dziewczyno, nie będziesz sama
Przyjadą tu nasi następcy,

A jeśli będziesz potrzebowała
Na wiosnę przyjedzie ich więcej


Rozszumiały Się Wierzby Płaczące   powrót

Rozszumiały się wierzby płaczące,
Rozpłakała się dziewczyna w głos,
Od łez oczy podniosła błyszczące
Na żołnierski, na twardy życia los.

          Nie szumcie, wierzby, nam
          Żalu, co serce rwie,
          Nie płacz, dziewczyno ma,
          Bo w partyzantce nie jest źle.
          Do tańca grają nam
          Granaty, wisó szczęk,
          Śmierć kosi niby łan,
          Lecz my nie wiemy, co to lęk.

Błoto, deszcz, czy słoneczna spiekota,
Zawsze słychać miarowy, równy krok,
To na bój idzie leśna piechota,
Na ustach śpiew, spokojna twarz, pogodny wzrok.

          Nie szumcie, wierzby, nam...

I choć droga się nasza się kończy,
Choć nie wiemy, gdzie wędrówki kres,
Ale pewni jesteśmy zwycięstwa,
Bo przelano już tyle krwi i łez.

          Nie szumcie, wierzby, nam...


Rota   powrót

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy, pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy.
Nie damy, by nas gnębił wróg...
Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy Ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha
Twierdzą nam będzie każdy próg...
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Nie dzieci nam germanił.
Potężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg...
Tak nam dopomóż Bóg!


Róża Czerwona   powrót

To nic, że długi jest marsz
Słońce osusza twarz
Idziesz i liczysz naboje ostatnie trzy
I nie chybisz już to wiesz

          Róża czerwono biało kwitnie bez
          Nie pękaj stary, chociaż krucho jest
          Wzgórza przejdziemy
          Fronty przełamiemy
          Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie, ***

Kto by się martwił, że na drodze kurz i śnieg
To znamy już
Wzgórza przejdziemy wodą popijemy
Woda po walce ma jak wino smak

          Róża czerwono biało kwitnie bez...

Stary karabin twój brat
Jeszcze zadziwi świat
Będą jeszcze piękne dziewczęta
Za wojskiem szły, a że w oczy śnieg
To nic

          Róża czerwono biało kwitnie bez...


Serce W Plecaku (Z Młodej Piersi Się Wyrwało)   powrót

Z młodej piersi się wyrwało
w wielkim bólu i rozterce
i za wojskiem poleciało
zakochane czyjeś serce

Żołnierz drogą maszerował
nad serduszkiem się użalił,
więc je do plecaka schował
i pomaszerował dalej

          Tę piosenkę te jedyną
          Śpiewam dla ciebie dziewczyno
          Może także jest w rozterce
          zakochane twoje serce
          Może potajemnie kochasz
          i po nocach tęsknisz szlochasz
          Tę piosenkę tę jedyną
          śpiewam dla ciebie dziewczyno

Poszedł żołnierz na wojenkę
Poprzez góry lasy pola
I ze śmiercią szedł pod rękę
Taka już żołnierska dola

I choć go trapiły wielce
kule, gdy szedł do ataku
śmiał się, bo w plecaku
Miał w zapasie Drugie serce

          Tę piosenkę te jedyną...


Stary Kapral   powrót

Naprzód, naprzód marsz, rębacze,
Broń na ramię, wszak nabita
Dajcie fajkę, precz te płacz,
Pożegnajcie mnie i kwita.
Posiwiały w służbie włosy,
Czym źle zrobił, trudno dociec,
Lecz na musztrach, ej, młokosy,
Byłem dla was jako ojciec.

Naprzód, wiara, iść przytomnie,x2
Tylko wara płakać po mnie!

Młody rotmistrz mi uwłacza,
Więc mu pięścią dałem buzi;
Sąd wojenny nie przebacza;
Stary kapral umrzeć musi.
Tak potrzeba na przestrogę,
Zawiniłem, prawda szczera,
Lecz obelgi znieść nie mogę,
Jam był w służbie bohatera!

Naprzód, wiara ...

Bądźcie mężni, o kamraci!
Nieście w służbie krew i zdrowie;
Choć się noga, ręka straci
Krzyż ozdobi honorowie:
Jam go zyskał w dobrej sprawie,
Ej, bywało, bracia mili,
Ja wam stare boje prawię,
Wy gorzałkęście płacili.

Naprzód wiara ...

Tam do licha, fajka zgasła,
O! Nie, jeszcze... już my w kole.
Do szeregu! Czekać hasła!
Oczu wiązać nie pozwolę.
Ej kamraci! Ej najszczersi!
Wara płakać! Broń gotowa;
Strzelać celnie, w same piersi!
I niech Pan Bóg was zachowa!

Naprzód wiara ...


Strzlec, Strzelec Miłość Ma   powrót

Strzelec, strzelec miłość ma
W wir przygody wciąż mnie pcha
Kolor zieleń - kolor git
Jestem strzelcem, dzikim, złym

Ref.
Bo zielony jest nasz znak
I w zielonym biały ptak
Biały orzeł, czarne "S"
To Jednostka Strzelecka jest

Hej kochanie moje hej
Trochę cierpliwości miej
Na pieszczoty przyjdzie czas
Daj wyjechać jeszcze raz

Ref.

Groźna "OLA", ostry nóż
Krzyk sierżanta, błoto, kurz
Lato, zima, deszcz czy śnieg
Nie zatrzyma nas nikt nie

Ref.

Jesień, jesień piękny czas
Gdy do strzelca brali nas
Gdy tu tylko przyjechałem
Już dowódcy się słuchałem

Ref.

Mamo, mamo nie martw się
W strzelcu wcale nie jest źle
Opuściłem domu próg
Dla zielonych piekła wrót


Szwoleżerowie   powrót

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie
          Niech troski zginą w rozbitym szkle!
          Gdy nas nie stanie, nikt się nie dowie
          Czy dobrze było nam czy źle!

Szare mundury, złote obszycia,
Ach, jak to wszystko przepięknie lśni.
Lecz co jest na dnie w sercu ukryte.
Tego nie będzie wiedział nikt

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie...

A gdy cię rzuci luba dziewczyna
To ty się bracie z tego śmiej,
W miłej kompanii napij się wina
I bolszewika w mordę lej!

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie...

Bo przyjdą czasy, że te ku...
Będą przed nami na baczność stać!
Ręka nie zadrży jak liść osiki,
Gdy będziem w ruskie mordy lać!

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie...

Szwoleżer tęskni, lecz zawsze skrycie,
Za ukochaną, za krajem swym.
Dla swej Ojczyzny oddałby życie,
Dla ukochanej pragnie żyć!

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie...

A gdy będziemy oficerami
Będziemy wódkę wiadrami pić.
Całować panny, kochać mężatki
I po ułańsku ostro żyć!

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie...

Gdy wódz da rozkaz idziemy w pole
Rzeczpospolitej oddamy krew.
I w szwoleżerskim rycerskim kole
Nucimy sobie taki śpiew:

          Więc pijmy wino, szwoleżerowie
          Na cześć minionych, bojowych lat!
          Niech żyją nasi dzielni wodzowie,
          Niech żyje pułk nasz - armii kwiat!


Szturm   powrót

Szturmują bramy! Kłódek trzask!
Ze wszystkich stron rozgrzane twarze!
Straż puszcza pod naciskiem mas!
Wpadają w chłodne korytarze
Wołając - Czas! Już czas! Już czas!

Gną się parkiety pod naporem,
Zrośnięte otwierają drzwi,
Wśród rzeźb, obrazów i ubiorów
Z przepisów barwna ciżba drwi
I woła - Wzoru! Wzoru! Wzoru!

Muzeum wszystkich nie pomieści,
Więc idą przez pamiątek zbiór,
A ci, co raz już całość przeszli,
Z powrotem zamykają sznur
Wołając - Treści! Treści! Treści!

Patrzą na szable, katafalki,
Procesje zamienionych w lód,
Błamy sztandarów rozpostartych,
Wybrzmiałych pieśni zwoje nut
I krzyczą - Walki! Walki! Walki!

I cisza tej zapada miary
Gdy nagle wiedzą, czego chcą
Ci, którym przeznaczono mary,
A którzy o swe życie drżą,
Ale wołają - Wiary!

- Ofiary... - echem mury drwią.
1980


Ułan (Klinga) - Czyli Piosenka Z Szabli   powrót

Niech w księgach wiedzy szpera rabin
Nauka to jest wymysł diabli
Mądrością moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli

Nie dbam o szarżę, ni o gwiazdki
Co kiedyś mi przystroją kołnierz
Wy piszcie klechdy i powiastki
Ja biję się jak musi żołnierz

Nie pnę się do zaszczytów drabin
I generałów biorą diabli
Podporą moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli

Nie tęsknię do kawiarni gwarnej
Gdzie rządzi banda dziwolągów
Gardzę zapachem buduarów
Gdzie Ania psoci wśród szezlongów

Nie nęcą mnie zalety babin
Kobieta zdradną - bierz ją diabli
Kochanką moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli

Nie jeden wróg miał na mnie chrapkę
A teraz jęczy w piekle na dnie
Ze śmiercią igram w ciuciubabkę
Więc może kiedyś mnie dopadnie

Ksiądz niech mnie grzebie, albo rabin
Żołnierza się nie czepią diabli
Wy w grób połóżcie mi karabin
I klingę ukochanej szabli


Ułani, Ułani   powrót

Ułani, ułani, malowane dzieci,
Niejedna panienka za wami poleci!

Hej, hej, ułani malowane dzieci,
Niejedna panienka za wami poleci!

Niejedna panienka i niejedna wdowa,
Za wami ułani polecieć gotowa!

          Hej, hej, ułani, malowane dzieci...

Nie ma takiej wioski, nie ma takiej chatki,
Gdzie by nie kochały ułana mężatki!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Kochają i panny, lecz kochają skrycie,
Każda za ułana oddałaby życie!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Kocha dziś ułana już każda niewiasta,
Od wioski do wioski, od miasta do miasta!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Jedzie ułan, jedzie, konik pod nim pląsa,
Czapkę ma na bakier i podkręca wąsa!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

A wszystkie panienki, gdy tylko zobaczą,
Ledwie im z radości serca nie wyskoczą!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Jedzie ułan, jedzie, konik pod nim sadzi,
Hej, będą mu, będą na kwaterze radzi!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Bo czy potańcuje, czy też się uśmiecha,
To każde serduszko z tęsknoty usycha!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Jedzie ułan, jedzie, szablą pobrzękuje,
Uciekaj, dziewczyno, bo cię pocałuje!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

A niech pocałuje, nikt mu nie zabrania,
Wszak on swoją piersią Ojczyznę osłania!

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...

Babcia umierała, jeszcze się pytała:
_Czy na tamtym świecie ułani będziecie ?_

          Hej, hej, ułani malowane dzieci...


Wojenko, Wojenko   powrót

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani,
Że za tobą idą, że za tobą idą,
Chłopcy malowani.

Chłopcy malowani, sami wybierani,
Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko
Cóżeś ty za pani.

Na wojence ładnie, kto Boga uprosi,
Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,
Pan Bóg kule nosi.

Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie,
Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz
W zimnym leży grobie.

W zimnym grobie leży, z dala od rodziny,
A po nim zostaje, a po nim zostaje
Cichy płacz dziewczyny.

Maszeruje wiara, pot się krwawy leje,
Raz, dwa stąpaj bracie, raz, dwa stąpaj bracie,
To tak Polska Grzeje.


Widziałem Marynę Raz We Młynie   powrót

Widziałem Marynę raz we Młynie
Jak lazła do góry po drabinie
I było jej widać kawał nogi
O jakie grubaśne Boże drogi
I było jej widać kolaniska
O jakie grubaśne te kościska
I było jej widać kawał uda
A potem to były same cuda
Więc pewnej niedzieli grzecznie pytam
Czy chciałaby zostać mą kobitą
A ona na to chuderloku
Weź sznura i powieś się na krzoku
I wzięła se chłopa jak wilczura
Po roku zrobiła z niego szczura
I wzięła se chłopa jak niedźwiedzia
Po roku zrobiła z niego śledzia
Z piosenki wynika morał taki
Nie bierzcie grubych bab chłopaki